W niedzielę będziemy zbierać podpisy pod obywatelskim projektem ustawy przeciwko aborcji. Jest to ważna społeczna inicjatywa, która ma obronić chore nienarodzone dzieci. Zachęcamy do poparcia tej inicjatywy. Aby pomóc osobom niezdecydowanym prezentujemy tekst sejmowego wystąpienia pani Kai Godek, która wówczas promowała podobną ustawę.
Kaja Godek to kobieta, która sama urodziła syna chorego na zespół Downa. Od kilku lat walczy o wprowadzenie całkowitego zakazu aborcji w naszej Ojczyźnie. W 2015 roku prezentowała obywatelski projekt ustawy. Niestety wówczas projekt został odrzucony w polskim Parlamencie i nie wszedł w życie.
Prezentujemy tekst jej wystąpienia, który zawiera bardzo wiele rzeczowych argumentów przeciwko aborcji. Warto zapoznać się z nimi, aby samemu potrafić odpowiadać na różnego rodzaju zarzuty.
Pani Marszałek, Wysoka Izbo!
W sierpniu 2014 roku w Centrum Ginekologii, Położnictwa i Neonatologii w Opolu dokonano aborcji na dziecku z zespołem Downa. Dokonano jej metodą cięcia cesarskiego, a dziecko będące już na zaawansowanym etapie rozwoju urodziło się żywe. Ważyło ok. 600g, samodzielnie oddychało. Nie udzielono mu żadnej pomocy, zostało włożone do inkubatora i przewiezione na oddział noworodkowy, gdzie personel otrzymał kategoryczny zakaz ratowania jego życia. Świadkowie, którzy poinformowali o sprawie media, wspominają, że krzyk wiezionego na sąsiedni oddział dziecka słychać było na całym szpitalnym korytarzu. Dziecko umierało bez pomocy 4 godziny.
Pół roku wcześniej w Szpitalu Wojewódzkim przy ul. Kamieńskiego we Wrocławiu w wyniku aborcji poprzez indukcję przedwczesnego porodu przyszła na świat dziewczynka – również z zespołem Downa. Miała 6 miesięcy życia płodowego i także urodziła się żywa. Najprawdopodobniej na skutek tego, że jej narodziny odbyły się w obecności osób spoza personelu szpitala i byli świadkowie urodzenia żywego, dziecko, które jeszcze przed chwilą zabijano, zaczęto ratować, zostało zaintubowane i otoczone opieką medyczną. Nieludzkie prawo pozwalające na zabijanie niepełnosprawnych dzieci zatryumfowało po miesiącu, gdy dziewczynka pomimo udzielonej jej pomocy zmarła.
Wysoka Izbo! Obywatelski projekt ustawy o ochronie życia i zdrowia ludzkiego od poczęcia został w ciągu niespełna trzech miesięcy podpisany przez przeszło 400 tysięcy Polaków. Wychodzi on naprzeciw oczekiwaniu społecznemu, aby objąć ochroną prawną każde dziecko, niezależnie od jego stanu zdrowia, pochodzenia bądź okoliczności, w jakich przyszło mu się znaleźć w prenatalnym okresie jego życia. Na przestrzeni ostatnich 4 lat jest to trzecia próba zmiany prawa aborcyjnego przez grupę obywateli. Można więc powiedzieć, że postulat jest powtarzany, ponieważ poparcie dla niego utrzymuje się wciąż na wysokim poziomie, a obywatele kolejny raz chcą, aby ustawodawca pochylił się nad ich oczekiwaniami.
Osoby popierające projekt nie są, jak określił je kilka lat temu były prezydent Bronisław Komorowski „szkodnikami”, ale świadomymi obywatelami domagającymi się zniesienia jednego z najbardziej barbarzyńskich i niesprawiedliwych praw wciąż funkcjonujących w Polsce. Prawa, które zezwala na rozszarpywanie, trucie, głodzenie i pozostawianie na pewną śmierć setek ludzi rocznie. A wszystko to odbywa się pod czujnym okiem lekarzy, których powołaniem jest ratowanie życia ludzkiego.
Pani Marszałek, Panie i Panowie Posłowie, prawo do życia jest fundamentalnym prawem człowieka. To z niego wywodzone są wszystkie inne przysługujące ludziom prawa i wolności.
Art. 3 Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka stwierdza: „Każdy człowiek ma prawo do życia, wolności i bezpieczeństwa swej osoby.”
Art. 2 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka stwierdza: „Nikt nie może być umyślnie pozbawiony życia, wyjąwszy przypadki wykonania wyroku sądowego, skazującego za przestępstwo, za które ustawa przewiduje taką karę.”
Wreszcie, art. 38 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej jednoznacznie stwierdza: „Rzeczpospolita Polska zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia.”
Wyłączenie spod tej gwarancji dowolnej grupy ludzi świadczy wyłącznie o prowadzeniu przez państwo polityki dyskryminacyjnej, typowej raczej dla zbrodniczych państw totalitarnych. Nienarodzone dzieci są obecnie najbardziej dyskryminowaną grupą społeczną w Polsce i na świecie. Dehumanizuje się je nazywając je: zlepkiem komórek, tkanką ciążową, produktem zapłodnienia czy pasożytem. Tego typu zwroty aż nadto przypominają retorykę nazistów i komunistów, którzy znienawidzone przez siebie grupy ludzi określali mianem: podludzi, ludzkich szczurów, wszy czy karaluchów. Schemat jest zawsze ten sam. Aby dokonać zniszczenia grupy ludzi, trzeba w oczach społeczeństwa odebrać im ludzkie cechy.
Osoby, które poparły nasz projekt nie są, jak chcieli by zwolennicy aborcji, przedstawicielami zacofanego „ciemnogrodu”. Można powiedzieć, że jest wręcz przeciwnie. W oparciu o nowoczesną naukę, a w szczególności genetykę, wiemy, że w momencie zapłodnienia komórki jajowej przez plemnik, dochodzi do powstania nowej istoty ludzkiej, posiadającej unikalny kod genetyczny, pochodzący w połowie od każdego z rodziców. Wiemy też, że prawo jest sprawiedliwe tylko wtedy, gdy wszyscy ludzie są wobec niego równi. Również ci, którzy są na tym świecie, ale w łonach swoich matek.
Na tym w zasadzie można by zakończyć przemówienie. Niestety wokół obowiązującej obecnie ustawy aborcyjnej narosły liczne mity, które zadomowiły się w myśleniu wielu przedstawicieli klasy politycznej skutecznie blokując tym samym możliwości poprawienia polskiego prawa. Przyjrzyjmy się im pokrótce i zobaczmy, czy bronią się one przed próbą obalenia.
Mit 1 – obowiązująca ustawa jest wynikiem kompromisu zawartego pomiędzy dwiema stronami sporu ideologicznego.
Tymczasem, w 1992 roku uchwalano ją w warunkach ostrej walki politycznej, w atmosferze nacisku wielu sił politycznych, a rozmaite lewicowe lobby dążyły do pozostawienia jak najszerszej możliwości zabijania dzieci. Już wtedy środowiska broniące prawa do życia dla każdego dziecka zgłosiły projekt w pełni chroniący życie, niestety przepadł on w sejmowych głosowaniach.
Co więcej już po wejściu w życie ustawy z 7 stycznia 1993 r. przez kolejne lata jej obowiązywania miały miejsce nieustanne próby jej zmiany ze strony sejmowej lewicy, która niewiele się przejmując rzekomym kompromisem, raz po raz usiłowała wprowadzić szeroki dostęp do zabijania dzieci. Pierwszy atak na ponoć kompromisową ustawę nastąpił już w grudniu 1993 ze strony feministycznych działaczek Parlamentarnej Grupy Kobiet (druk sejmowy nr 157), a wnioskodawców reprezentowała Barbara Labuda. Ustawa została uchwalona w czerwcu kolejnego roku, a w życie nie weszła tylko ze względu na weto prezydenckie ze strony Lecha Wałęsy.
Kolejna próba zmiany ustawy przychodzi w grudniu 1995 r. gdy koalicja Sojuszu Lewicy Demokratycznej i Unii Pracy domaga się m.in. poszerzenia katalogu wskazań do aborcji o tzw. przesłankę społeczną, tj. możliwość zabicia dziecka, jeśli matka złoży oświadczenie o pozostawaniu w trudnej sytuacji życiowej lub osobistej. Była to de facto próba wprowadzenia aborcji na życzenie. Ustawa została uchwalona w sierpniu 1996. Grupa senatorów zaskarżyła wówczas do Trybunału Konstytucyjnego zawartą w niej przesłankę społeczną, a Trybunał w maju 1997 uznał jej niekonstytucyjność. Co ciekawe, w uzasadnieniu orzeczenia Trybunał argumentował w taki sposób, że gdyby identyczną argumentację zastosować do pozostałych punktów dopuszczających aborcję, wszystkie one także zostałyby z ustawy wycofane.
Po nowelizacji eseldowskiej pozostało jednak w ustawie wiele poprawek w postaci sformułowań znacząco rozszerzających katalog możliwości aborcji, czyli de facto wyjmujących spod ochrony prawnej kolejne grupy dzieci.
Jedną z ważniejszych zmian była zmiana polegająca na uczynieniu z zabicia dziecka – do tamtego czasu czynu zabronionego, choć nie karanego – usługi o charakterze świadczenia socjalnego, do którego można mieć prawo. Innymi słowy dopuszczalność zamieniono w świadczenie należne każdemu, kto go zażąda.
Zmianie uległa też preambuła, w której po raz pierwszy pojawiło się niejasne sformułowanie o prawie każdego do decydowania o posiadaniu dzieci, redukując tym samym dziecko do przedmiotu praw osób trzecich i odbierając mu podmiotowość.
Zmian było jeszcze więcej, w tym chociażby zmiany poszerzające dostęp do aborcji ze względu na chorobę dziecka. Wszystkie te zmiany wpłynęły na kształt ustawy aborcyjnej na tyle, że o kompromisie z 1993 roku możemy w zasadzie zapomnieć. Ze zwolennikami zabijania dzieci nie ma kompromisu. Jeśli nie wprowadzi się pełnej ochrony życia, oni zawsze będą wykorzystywać istniejące przepisy do zwiększania dostępu do aborcji.
Mit 2 – istnieją sytuacje, w których aborcja jest niezbędna dla ratowania kobiety.
We wrześniu 2012 roku Komitet na rzecz Doskonalenia Opieki Medycznej nad Matkami (Committee for Excellence in Maternal Healthcare) zaprosił grupę panelistów, którzy stworzyli i udostępnili do podpisania ginekologom i położnikom tzw. Deklarację Dublińską. Główną tezą deklaracji, podpisanej przez ponad 1000 lekarzy ginekologów i położników, jest oczywisty dla każdego rozsądnie myślącego człowieka fakt, że celowe zamordowanie nienarodzonego dziecka nie jest nigdy potrzebne, aby ratować jego matkę. W grudniu ubiegłego roku, w British Medical Journal, zostało opublikowane badanie przeprowadzone przez międzynarodowy zespół lekarzy w 32 stanach Meksyku, na przestrzeni 10 lat, w celu ustalenia wpływu legalności aborcji na wskaźnik śmiertelności okołoporodowej. Wyniki badania jednoznacznie wskazały, że stany, w których aborcja jest legalna, charakteryzował również znacznie wyższy wskaźnik śmiertelności matek. O tym, że zakaz aborcji nie wpływa ujemnie na zdrowie kobiet świadczy również fakt, że do krajów o najniższej śmiertelności okołoporodowej na świecie należą Chile, gdzie obowiązuje całkowity zakaz zabijania dzieci nienarodzonych i Irlandia, gdzie jeszcze do niedawna taki zakaz obowiązywał, a obecnie aborcja jest tam stosunkowo ograniczona.
Należy również zaznaczyć, że art. 2 składanego przez nas projektu, wprowadza do kodeksu karnego dodatkowe gwarancje dla lekarzy podejmujących leczenie kobiety w ciąży, wyłączając spod zakresu przedmiotowego art. 152 kodeksu karnego przypadki spowodowania śmierci dziecka w wyniku działań leczniczych, koniecznych dla uchylenia bezpośredniego niebezpieczeństwa grożącego zdrowiu lub życiu kobiety ciężarnej.
Mit 3 – Aborcja w Polsce jest zjawiskiem rzadkim i ściśle kontrolowanym.
Tezie tej przeczą dane, jakie udało się pozyskać z Narodowego Funduszu Zdrowia, a które w stoją w rażącej sprzeczności z raportem rządowym z wykonania ustawy aborcyjnej. Na rozesłane do wszystkich wojewódzkich oddziałów NFZ zapytanie o liczbę opłaconych przez Fundusz aborcji odpowiedziało 9 z 16 oddziałów. Już z tych dziewięciu odpowiedzi wynika, że NFZ opłaca znacznie więcej aborcji niż by to wynikało ze sprawozdania rządowego składanego rokrocznie Sejmowi. Za lata 2010 – 2013 liczba aborcji wygląda następująco:
2010 – sprawozdanie rządowe: 641, wg 9 oddziałów NFZ: 2017
2011 – sprawozdanie rządowe: 669, wg 9 oddziałów NFZ: 2582
2012 – sprawozdanie rządowe: 757, wg 9 oddziałów NFZ: 2501
2013 – sprawozdanie rządowe: 751, wg 9 oddziałów NFZ: 2411
Któraś z instytucji podaje zatem nieprawdę. Zasadne jest pytanie, w jakim stopniu sprawozdania rządowe pokrywają się z stanem faktycznym, skoro płatnicy składek finansują zabijanie znacznie większej liczby dzieci niż by to wynikało z danych Ministerstwa Zdrowia. I pytanie, czy podpis premiera składany pod kolejnymi sprawozdaniami nie jest po prostu poświadczaniem nieprawdy?
Rozdźwięk pomiędzy danymi z NFZ a sprawozdaniami rządowymi pokazuje także jeszcze jeden aspekt brutalnej aborcyjnej rzeczywistości. Państwo pozwalając na zabijanie dzieci, zupełnie je odczłowiecza tak, że już nawet lekarzom i urzędnikom wszystko jedno kogo i w jakiej liczbie się zabija. W ten sposób Polska stacza się poniżej poziomu państw cywilizowanych, a nawet poniżej poziomu państw totalitarnych. Bo nawet w Auschwitz-Birkenau więźniom nadawano numery obozowe i prowadzono ich dokładną ewidencję.
Mit 4 – Nie możemy zmieniać prawa, bo przyjdą zwolennicy aborcji i wahadło wychyli się na ich stronę. Zrobią aborcję na życzenie. Obecna ustawa chroni życie lepiej, bo dzięki zabijaniu określonych grup dzieci, nie zabija się ich więcej.
Nie jest tak i nigdy nie było, że zwolennicy aborcji wyłącznie biernie czekali na ruchy zwolenników pełnej ochrony życia, aby próbować wprowadzić szerszy dostęp do aborcji. W rzeczywistości obecnie funkcjonująca ustawa nie jest tą samą, która została przyjęta w 1993 roku. Regulacja będąca aktualnie w mocy jest wynikiem nowelizacji uchwalonej 30 sierpnia 1996 r., głosami głównie SLD i Unii Pracy. Zmiana ta (przyjęta pomimo weta Senatu, a w zaskarżonym zakresie uznana przez Trybunał Konstytucyjny za niekonstytucyjną) znacznie ograniczyła normatywne gwarancje prawa do życia, m. in. rozszerzając przesłanki dopuszczalności aborcji. Ustawa z 1993 r. znosiła karalność aborcji w niektórych przypadkach. Nowelizacja z 1996 r. wprowadziła możliwość „przerywania ciąży” interpretowaną jako „prawo do aborcji”.
Atak na ustawę w 1996 r. pokazuje konkretny mechanizm: aborcjoniści działają, bez względu na to, czy zwolennicy pełnej ochrony życia dzieci składają projekty ustaw czy tego nie robią. Bierna postawa ich rozzuchwala, zamiast temperować ich mordercze zapędy.
Warto w tym miejscu przypomnieć kazus Hiszpanii za czasów premiera Zapatero, gdy wprowadzono prawo do zabijania poczętych dzieci na niespotykaną wcześniej skalę. Zezwolono na przykład na to, aby 16-stoletnim dziewczętom oferować aborcję bez zgody ani nawet bez wiedzy ich rodziców. Dlaczego tak się stało? Czy hiszpańska lewica była przez kogokolwiek prowokowana? Absolutnie nie. Po prostu trafiła się okazja, by poszerzyć dopuszczalność aborcji, więc Hiszpańska Socjalistyczna Partia Robotnicza przepchnęła przez parlament swoje postulaty.
Co więcej wystarczy spojrzeć na sytuację krajów zachodnich, aby jasno zobaczyć, że wszelkie skrajnie lewicowe oraz ideologiczne projekty zmian w prawie były najpierw wprowadzane przy biernej postawie partii uważanych za konserwatywne, a potem już ich własnymi rękami. Agresywna postawa środowisk popierających aborcję z jednej strony, źle rozumiana chęć dialogu z nimi ze strony środowisk i partii konserwatywnych sprawiły, że zamiast powstrzymania zła mamy do czynienia z jego propagacją. Smutnym tego przykładem jest Partia Konserwatywna w Wielkiej Brytanii i premier David Cameron idący na rękę lewicy w najbardziej kluczowych dla życia i rodziny kwestiach.
Obojętność i bierność w kluczowych kwestiach życia, małżeństwa i rodziny są jak widać szkodliwe i nierozsądne. Co więcej, w związku z obecnie przeprowadzaną rewolucją kulturową, mającą na celu zniszczenie rodziny i małżeństwa – niewybaczalne.
Mit 5 – Aborcja po gwałcie może być dobra dla kobiety.
W 2013 roku Polskę odwiedziła Irene van der Wende, Holenderka, która abortowała swoje dziecko poczęte w wyniku gwałtu. Irene opisuje aborcję jako drugi gwałt, dużo gorszy od pierwszego: „aborcja w niczym mi nie pomogła; ona była powtórnym, i o wiele głębszym gwałtem na mojej osobie”. Co ciekawe, Irene dowiedziała się później, że jej własne życie zaczęło się właśnie w wyniku aktu przemocy seksualnej. Przypadek gwałtu wykorzystuje się, aby utrzymać aborcję legalną, argumentując, że wprawdzie nie jest ona dobra, ale musi być dostępna, że kobietom, które zaszły w ciążę w wyniku przymuszenia do stosunku trzeba pozostawić możliwość zabicia ich dziecka. Pomija się jednak milczeniem to, że w przypadku gwałtu pod uwagę trzeba wziąć jeszcze jedną osobę – całkowicie niewinne dziecko, które ma prawo do życia. Istnieją na świecie miejsca, w których zabija się ofiary gwałtu, jakimi są zgwałcone kobiety, ponieważ „dając” się zgwałcić zhańbiły swoją rodzinę. W Polsce skazuje się na śmierć dzieci poczęte w wyniku gwałtu, pomimo tego, że one także są ofiarami tego odrażającego czynu. Zgwałconą kobietę i jej dziecko powinno się otoczyć opieką zaś gwałciciela surowo karać. Zabicie jednej z ofiar przestępstwa i nazywanie tego udzielaniem pomocy drugiej jest prawdziwą hipokryzją.
Irene van der Wende, Rebecca Kiesling, Pam Stenzel, Tracy Joyce Shaw, Mary Rathke, Valeri Gatto, Ks. Luis Alfredo Leon Armijos. To nazwiska tylko kilku osób, których życie zaczęło się w dramatycznych okolicznościach gwałtu i którzy o tym otwarcie opowiadają. Popieranie mordowania dzieci ze względu na okoliczności ich poczęcia, to jak mówienie każdemu z wymienionych powyżej, że ich uśmiercenie powinno być bezkarne, a ich życie nie posiada żadnej wartości. Ewentualnie, teraz, gdy się już narodzili być może posiada jakąś wartość, ale chwilę przed narodzeniem jej nie miało. Powinien zostać im wymierzony najwyższy wymiar kary – kara śmierci – nie za winy ich samych, a za przestępstwa ich ojców. Przyznają Państwo, iż takie myślenie nie ma nic wspólnego ze sprawiedliwością i zdrowym rozsądkiem.
Amerykanka Lianna Rebolledo, brutalnie zgwałcona w wieku 12 lat, przyznaje, że ciąża uratowała jej życie. Samobójstwo wydawało się jej szansą na ucieczkę przed ogromem cierpienia związanego z przemocą, której doświadczyła, jednak świadomość, że jest w ciąży powstrzymała ją przed targnięciem się na własne życie.
Trzeba także zauważyć, że w przypadku tej przesłanki mamy do czynienia ze zmianą prawa ze strony środowisk lewicowych, ponieważ od 2008 roku obowiązuje jej poszerzona wersja autorstwa lewicowej działaczki i karnistki profesor Moniki Płatek, która czyn zabroniony przestała ograniczać wyłącznie do gwałtu, ale zakwalifikowała tu także np. współżycie (także dobrowolne) z osobą poniżej 15 r.ż. Najwyraźniej widzieliśmy to przy okazji sprawy 14-nastolatki z Lublina nazwanej przez media „Agatą”, która nie została zgwałcona, ale zaszła w ciążę ze swoim chłopakiem. Dziecko Agaty, pomimo tego, że nie zostało poczęte w wyniku gwałtu straciło życie.
Mit 6 – Przyjęcie projektu zakazującego zabijania nienarodzonych dzieci powoduje kolizję dóbr: życia dziecka i życia matki względnie życia dziecka i prawa matki do samostanowienia. To stanowisko przewija się chociażby w opinii do projektu ustawy wydanej przez Prokuratora Generalnego. Czy faktycznie tak jest?
Otóż Prokurator Generalny wydaje się nie zauważać, że proponowana nowelizacja dodaje do art. 152 §4, który chroni interes ciężarnej będącej w stanie zagrożenia życia lub zdrowia umożliwiając leczenie jej nawet wówczas, jeśli w wyniku tego leczenia straci życie dziecko w jej łonie. Nadto istnieje artykuł 26 par. 2 Kodeksu Karnego, który mówi o stanie wyższej konieczności, wyłączającym winę, który jest możliwy do zastosowania także w sytuacji zagrożenia życia ciężarnej.
W wydanej przez Andrzeja Seremeta opinii dziwi także, że podważa on uprawnienie władzy państwowej do rozstrzygania konfliktów wartości. Jest to wszakże funkcja władzy ustawodawczej. Podobnie jak władza ta rozstrzyga konflikt wartości w przypadku zagadnienia choćby kary śmierci czy eutanazji, tak może i powinna rozstrzygać go w kwestii ochrony życia poczętego a jeszcze nienarodzonego dziecka.
Także kolizja dóbr, jaka według Seremeta zachodzi pomiędzy życiem dziecka i prawem matki do samostanowienia faktycznie nie występuje, gdyż życie człowieka jest wartością nadrzędną wobec wszelkich innych dóbr.
Mit 7 – możliwość aborcji z powodu choroby lub niepełnosprawności dziecka jest dobrodziejstwem dla rodziców takich dzieci.
W rzeczywistości możliwość aborcji ze względu na niepełnosprawność jest narzędziem dyskryminacji zarówno dzieci jak i ich rodziców. Otóż ustawa, która wydziela określoną kategorię ludzi i pozwala na ich zabijanie powoduje, że na takie osoby zaczyna się patrzeć jak na ludzi drugiej kategorii. Także ich rodziców postrzega się jako osoby nieodpowiedzialne, które w porę nie zadbały o to, aby poprawić swój los, jako osoby, które nie zabijając zawczasu własnych dzieci, nie zadbały o siebie. Gdy w marcu 2014 roku na sejmowym korytarzu rozpoczął się protest rodziców niepełnosprawnych dzieci, ludzie ci stali się ofiarą niebywałej nagonki lewicowo-liberalnych mediów. Wśród wielu wypowiedzi dyskredytujących uczestników protestu znalazła się i taka, która doskonale obnażyła, komu i do czego służy aborcja ze względu na niepełnosprawność. Pewien znany lewicowy dziennikarz zaczął wówczas sugerować, że świadczona przez państwo pomoc powinna być różnicowana pod kątem tego, czy rodzice dowiedzieli się o chorobie dziecka przed jego narodzinami czy już po nich. Bynajmniej nie było to przejęzyczenie, gdyż swoją tezę powtórzył dwukrotnie w dwóch różnych mediach. Nie chcę tu rozsądzać, jak należy patrzeć na problem zasiłków, czy jest to tylko problem ich wysokości, czy ogólna niewydolność całego systemu pomocy społecznej. Z pewnością w zależności od poglądów na rolę państwa i funkcje, jakie winno spełniać wobec jednostki, zdania w tej sprawie będą podzielone. Zwracam jednak uwagę na fakt, że protestujących rodziców potraktowano jak podludzi najpierw składając im obietnice bez pokrycia, potem ich nie realizując, a następnie próbując przerzucić na nich odpowiedzialność za to, że ich dzieci są bardziej wymagające. Ta pogarda to praktyczny skutek obowiązującej ustawy aborcyjnej.
Dyskryminacja matek niepełnosprawnych dzieci ma miejsce także w trakcie prowadzenia kolejnych ich ciąż. Jeśli taka kobieta odmówi poddania się badaniom będącym podstawą do ewentualnego wykonania aborcji (a badania te same w sobie nie są bezpieczne dla rozwijającego się dziecka), wymaga się od niej podpisywania oświadczeń o znajomości ryzyka wystąpienia u dziecka wady i podpisu pod odmową. Można więc rzec, że matki niepełnosprawnych dzieci są przymuszane do przeprowadzania nie do końca bezpiecznej diagnostyki prenatalnej, która pomaga państwu w eliminacji niemile widzianych chorych dzieci, a która dla innych kobiet nie jest obowiązkowa.
Co ciekawe, pogląd, iż zabijanie niepełnosprawnych dzieci to dobro dla ich rodziny głosi np. Wicemarszałek Sejmu Wanda Nowicka – osoba, w stosunku do której sądy dwóch instancji stwierdziły, że uzasadnione jest mówienie, że jest na liście płac przemysłu aborcyjnego uniewinniając tym samym autorkę tych słów – Joannę Najfeld. To właśnie Wanda Nowicka, która przedstawia się jako adwokat kobiet, przez lata kierowała skrajnie lewicowymi organizacjami zasilanymi kilkusettysięcznymi grantami od firm zarabiających na dostarczaniu aborcji lub środków służących do jej wykonywania. Przypadek ten pokazuje, że promotorzy aborcji udający adwokatów rodzin wykazują się niebywałym zakłamaniem, bo ich sponsorami i zleceniodawcami nie są rodziny.
Wysoka Izbo! Aleksander Fredro pisał: Naród, który nie ma siły i woli powiedzieć łotrom, że łotry, nie wart być narodem. Państwo nieoparte o wartości gnije i przestaje wypełniać swoje zadania. W tym państwie zawodzą instytucje. Prokurator Generalny i Rzecznik Praw Obywatelskich ramię w ramię bronią możliwości zabijania bezbronnych niczemu niewinnych dzieci.
W kwietniu 2007 roku w Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej nie udało się zamieścić przepisu wprost chroniącego życie ludzkie od poczęcia. Niedługo później rozpisano nowe wybory, a potem rozpoczęło się 8 lat złych dla Polski. Przyszedł też inny kwiecień, gdy mogliśmy na własne oczy obserwować, jak funkcjonuje państwo, którego podwaliną zawczasu nie uczyniono moralności. I gdy zobaczyliśmy, że brak ochrony i szacunku dla życia tych najmniejszych w krótkim czasie prowadzi do braku ochrony i szacunku także dla tych największych.
Głęboko wierzę, że wśród Państwa Posłów jest wiele osób pragnących Polski silnej, przyjaznej obywatelom, mądrej i dumnej. Osób, które są w stanie przeciwstawić się środowiskom lewicy agresywnym wobec zwykłych ludzi i ochronić najbardziej bezbronnych przed okrutną śmiercią. Przywrócenie prawa do życia dla każdego dziecka jest fundamentem, od którego trzeba zacząć odbudowę naszego kraju. Po to, abyśmy wszyscy mogli się cieszyć równością wobec prawa i tworzyć wspólnotę opartą na wartościach.
Dziękuję za uwagę.