Zapraszamy do zapoznania się z kolejnym rozważaniem na Wielki Tydzień.
Z Pierwszego Listu Świętego Pawła Apostoła do Koryntian
(1 Kor 15, 12-17)
Jeżeli zatem głosi się, że Chrystus zmartwychwstał, to dlaczego twierdzą niektórzy spośród was, że nie ma zmartwychwstania? Jeśli nie ma zmartwychwstania, to i Chrystus nie zmartwychwstał. A jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także wasza wiara. Okazuje się bowiem, żeśmy byli fałszywymi świadkami Boga, skoro umarli nie zmartwychwstają, przeciwko Bogu świadczyliśmy, że z martwych wskrzesił Chrystusa. Skoro umarli nie zmartwychwstają, to i Chrystus nie zmartwychwstał. A jeżeli Chrystus nie zmartwychwstał, daremna jest wasza wiara i aż dotąd pozostajecie w swoich grzechach
Oto słowo Boże
Moi drodzy,
trwamy w naszych rozważaniach na czas Wielkiego Tygodnia. Dziś przedostatnia refleksja. Powiedzieliśmy ostatnio, że Triduum Paschalne to jakby trzy części „powstawania” Eucharystii. W Czwartek zostało nam dane naczynie, coś zewnętrznego. W Piątek to naczynie zostało wypełnione treścią – miłością, łaską. A dziś, a w zasadzie w Wielkanoc, to naczynie rozlewa miłość i łaskę na wszystkich. Dar odkupienia staje się faktem.
Warto jeszcze tutaj przypomnieć co dziś – w Wielką Sobotę – wspominamy. Tradycja podaje, że Jezus po swojej Męce i Śmierci zstępuje do Otchłani, do Piekieł (nie do Piekła). Było to miejsce, gdzie ludzie sprawiedliwi oczekiwali na otwarcie się nieba. Wiemy, że niebo do czasu Jezusa pozostawało zamknięte. Teraz Jezus przyszedł im ogłosić Dobrą Nowinę – oto nadszedł czas zbawienia. Zbawienie, które dokonuje Jezus jest totalne – obejmuje wszystkich zarówno tych z przeszłości, teraźniejszości jak i przyszłości.
Nasze dzisiejsze rozważanie rozpoczniemy od fragmentu listu Św. Pawła do Koryntian. Widzimy, jak Św. Paweł podkreśla, że bez zmartwychwstania daremna jest nasza wiara. Bez zmartwychwstania nie ma zwycięstwa nad grzechem. A my, którzy się uważamy za uczniów Chrystusa, jesteśmy godni politowania. Niezwykle mocno Apostoł Narodów stawia sprawę. Tym samym podkreśla, że zmartwychwstanie stanowi absolutny fundament naszej wiary.
Zmartwychwstanie Jezusa stanowi niejako przedłużenie Wielkiego Piątku, zwycięstwa nad grzechem i śmiercią. Powiedzieliśmy wczoraj, że krzyż Jezusa jest przede wszystkim zwycięstwem miłości nad złem. Jednak, żeby to zwycięstwo mogło się odbyć w pełni potrzebny jest drugi akt czyli zmartwychwstanie. Gdyby Chrystus nie zmartwychwstał to zapamiętalibyśmy go jedynie jako szlachetnego, mądrego człowieka, który głosił mądre nauki. Zapamiętalibyśmy go jako człowieka, który niewinnie został zabity, umarł z miłości do człowieka i tylko tyle. Tutaj ta historia zostałaby zakończona. Jezus pozostałby więc tylko wybitnym i heroicznym człowiekiem, jakich pełno w historii ludzkości. Jednak chrześcijaństwo nie zostało zbudowane na Wielkim Piątku, ale na poranku wielkanocnym. To tutaj widzimy, że Jezus ma moc pokonać zło, grzech i śmierć. I tego dokonuje.
Trzeba też tutaj jasno postawić sprawę. Zmartwychwstanie Jezusa jest rzeczywistością, której nigdy w pełni nie pojmiemy. Kto próbuje podchodzić do Zmartwychwstania na zasadzie – ja wszystko wiem – to szybko okaże się jak w wielkim jest błędzie. Trzeba też od razu powiedzieć, że zmartwychwstanie Jezusa różni się od wskrzeszeń, których on sam dokonywał. Jezus jak wiemy w czasie swojego nauczania wskrzesił Łazarza czy młodzieńca z Nain. Jednak oni po wskrzeszeniu i przywróceniu do życia po jakimś czasie znów umarli. Jezus przywrócił ich tylko czasowo i to tylko do życia tutaj ziemskiego. Zmartwychwstanie Jezusa jest czymś zupełnie innym. Jezus już nie umiera, śmierć nad nim nie ma już władzy. On jednocześnie jest tutaj jako żywy (nie jest zjawą), ale już doświadcza życia wiecznego. Możemy powiedzieć, że Jezus ma w sobie pełnię życia.
Taki przeskok jakościowy pomiędzy zmartwychwstaniem a wskrzeszeniem możemy porównać do zwykłego posiłku a przyjmowania Komunii Świętej. Ten ziemski pokarm podtrzymuje moje życie doczesne, przedłuża je. Natomiast Komunia Święta karmi mnie na życie wieczne, otwiera przede mną drogę do nieba, do innego życia.
Inne porównanie. Różnica pomiędzy wskrzeszeniem a zmartwychwstaniem jest jak pomiędzy zwykłą modlitwą a Eucharystią. Zwykła modlitwa jest relacją z Bogiem, ona mnie prowadzi do Niego, ale to na Eucharystii otrzymuje do swojego serca prawdziwego Boga w postaci chleba. To jest różnica jakościowa. Eucharystia nie jest tylko modlitwą, jest także zjednoczeniem z Bogiem w Komunii Świętej. Na Mszy Świętej przyjmuję Chrystusa Zmartwychwstałego do swojego serca, a więc tego, który ma pełnię życia. Przyjmuję Komunię Świętą nie dlatego, że jestem głodny i chce się najeść – przyjmuję dlatego, że chce zjednoczyć się z Bogiem, chce mieć w sobie pełnię życia, chce osiągnąć zbawienie po śmierci.
Możemy zadać pytanie – dlaczego zatem Jezus nie objawia po zmartwychwstaniu tej pełni życia wszystkim, a jedynie wybranym?
Otóż tajemnica Boga polega na tym, że On zawsze działa bez rozgłosu. Wybiera pojedynczych ludzi. Kocha szczególnie to co w małe, słabe. Nigdy nie stawia na ilość. Kiedy król Dawid policzył kiedyś ludzi w swoim państwie, bo chciał wiedzieć nad iloma rządzi, jak wielką ma władzę, to szybko został przez Boga ukarany. To człowiek myśli kategoriami – wielkości, ogromu, ilości. W Bogu tego nie ma. Całe Pismo Święte to historia Boga, który kocha to, co małe i wzgardzone. Taki jest nasz Bóg. A nam ciągle daleko do tego. My ciągle chcemy Bogu wciskać naszą wielkość i nasze ludzkie rozumienie. A On taki nie jest.
Styl Boga jest inny. Nie przekonywać człowieka siłą z zewnątrz. Przekonywać Go w wolności, poprzez budzenie miłości i radości. Czy to co małe u Boga nie jest naprawdę wielkie? Zobaczmy ile wielkich planów człowieka w historii zostawało zniszczonych. Wielkie królestwa, które miały trwać tysiące lat nie przetrwały nawet dziesięcioleci. A tymczasem światło Chrystusa zmartwychwstałego przenika i będzie przenikać kolejnych ludzi, kolejne pokolenia – w różnych miejscach, w różnych czasach, w różnych kulturach. Jezus w ciszy przemawia do serc. I Jego orędzie jest głoszone nadal.
Bóg jest mały bliski i konkretny – jak uczy nas papież Franciszek. I to jest też lekcja o Eucharystii. Ona też jest po ludzku – mała (zwykły mały, biały opłatek), bliska (przecież mogę w niej uczestniczyć każdego dnia) i konkretna (spożywam coś konkretnego, nie coś duchowego).
Taki jest Bóg i tak nas obdarza. To także dla nas zadanie na te najbliższe dni. Uczyć się od Boga bycia małym, bliskim i konkretnym. Ilekroć pomyślę o Eucharystii niech sobie to przypominam.
Ks. Michał